piątek, 5 października 2012

Image transfer - Fuji FP-100C

image transfer, Fuji FP-100C, papier akwarelowy/aquarel paper
Półżywa natura z trąbką.
image transfer, Fuji FP-100C, papier akwarelowy
---
Still nature (not quite dead anyway) with a trumpet.

image transfer, Fuji FP-100C, aquarel paper


Image transfer to artystyczna technika manipulowania obrazem. Wykorzystywać do niej można rózne materiały wyjściowe ale tu zajmę się tylko przenioszeniem obrazu z fotograficznych materiałów natychmiastowych.

Modyfikacja obrazu nie jest silna, pozostaje on calkowicie rozpoznawalny. Efekt jest raczej "malarski", kolory sie nieco zmieniają (ale są bardzo ładnie nasycone), uzyskuje sie piękną, matową fakturę obrazu, zupelnie inną głębię. Obraz jest jednocześnie szczegółowy i wyraźny i nieco "impresjonistyczny".
Ta technika pozwala uzyskać prace absolutnie unikatowe. Nie można idealnie uzyskać dokladnie dwa razy tego samego obrazu. Zawsze sie będą choćby minimalnie czymś różnić. Totalna jednostkowość dzieła przy uzyciu procesu fotograficznego, który zasadniczo ma wpisaną w siebie możliwośc nieskończonej multiplikacji :))



Sposób działania jest w swojej istocie dość prosty: robimy zdjęcie aparatem lub naświetlamy materiał w inny sposób (np.: przy użyciu Daylab'a), po czym oddzielamy część pozytywową od negatywowej i negatyw kladziemy na papierze docelowym. Odpowiednio dociskamy i po pewnym czasie zdejmujemy negatyw a obraz pozytywowy zostaje przeniesiony na papier (dyfuzja barwników). ----
A jak to wygląda w praktyce?
Oddzielenia negatywu od pozytywu dokonuje się dość wcześnie (po ok. 20 sek.) i negatyw kładzie na papierze (nie byle jakim, bardzo duży wpływ ma m.in. chłonność), dociska - najlepiej wałkiem gumowym, odczekuje odpowiednią ilość czasu (45 sek. - 1,5 min) i zdejmuje negatyw.
Mogą się pojawić pewne przypadkowe niedoskonałości (miejscowe, niecałkowite przeniesienie, lekkie zmiany barw itd, itd) Dodają uroku, namacalnego poczucia przypadkowości.
No, sa tacy którzy tego nie lubią. Już sam proces i obraz polaroidowy im nie leży. Normalne :)


Praca z materiałami Polaroida była relatywnie prosta - całość odbywała sie przy świetle dziennym. Fuji natomiast ma inną chemię i wymaga zaciemnienia. Nie totalnej ciemności ale światło musi być słabe i nie może być bezpośrednie - ot, tyle tylko by widziec co się robi.
Czyli wymaga mini-ciemni. Choćby improwizowanego małego "namiotu" zaciemniającego. Inaczej powstają różnej intensywności solaryzacje negatywu w połączeniu z przesunięciem barwnym w kierunku zieleni. W skrajnych przypadkach można otrzymać jedną wielką zieloną plamę :)
Owoż zaciemnienie jest konieczne, na szczęście, tylko w momencie rozdzielania negatywu od oryginalnego pozytywu i przenoszenia na papier docelowy. Po wstępnym dociśnięciu negatywu mozna już pracować przy pełnym świetle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz